Jako ze ja (stety badz niestety) mialam pewne przygody podczas takiej kontroli i teraz dokladnie wiem, jak trzeba sie na granicy zachowac, chcialabym przyblizyc Wam nieco ten temat.
Jak to wygladalo u mnie?
Po pierwsze, do urzednika trzeba podejsc pewnym siebie krokiem, z usmiechem na twarzy, a podczas odpowiadania na pytania patrzec mu prosto w oczy. Musimy wypasc jak najlepiej i jak najbardziej wiarygodnie. Musimy sie "sprzedac" - przekonac go, ze mamy czyste zamiary i nie chcemy zrobic nic nielegalnego.
Z racji tego, ze moj chlopak jest Amerykaninem, (co sluzby imigracyjne juz wiedza, bo wyszlo to na jaw podczas mojej poprzedniej wizyty w Stanach), oprocz standardowych pytan, do kogo jade, na jak dlugo, co robie w Polsce i jak duzo pieniedzy mam przy sobie, zostalam zapytana o to, czy:
1. Mam zamiar wyjsc za maz podczas mojej wizyty w USA?
2. Mam zamiar zareczyc sie podczas tejze wizyty?
1. Mam zamiar wyjsc za maz podczas mojej wizyty w USA?
2. Mam zamiar zareczyc sie podczas tejze wizyty?
3. Jak dlugo jestesmy z moim chlopakiem para?
4. Gdzie sie poznalismy i w jakich okolicznosciach?
Jak widac, pytania sa dosc szczegolowe, ale trzeba zagryzc jezyk i na wszystkie odpowiedziec. ZGODNIE Z PRAWDA. Nie wolno klamac, bo mozna sie zaplatac. Urzednik zadaje te pytania kilka razym w zmienionej kolejnosci, tak zeby upewnic sie, ze za kazdym razem odpowiedz jest ta sama.
4. Gdzie sie poznalismy i w jakich okolicznosciach?
Jak widac, pytania sa dosc szczegolowe, ale trzeba zagryzc jezyk i na wszystkie odpowiedziec. ZGODNIE Z PRAWDA. Nie wolno klamac, bo mozna sie zaplatac. Urzednik zadaje te pytania kilka razym w zmienionej kolejnosci, tak zeby upewnic sie, ze za kazdym razem odpowiedz jest ta sama.
Secondary Inspection
Oprocz standardowej kontroli paszportowej, mozna byc skierowanym na dodatkowa kontrole, tzw. Secondary Inspection. Dzieje sie tak w przypadku, gdy urzednik nie jest do konca przekonany do czystosci Waszych zamiarow badz prawdziwosci Waszych odpowiedzi na pytania podczas standardowej kontroli. Ja zostalam skierowana na taka dodatkowa kontrole poniewaz - jak mi wyjasniono - wjezdzalam na teren USA po raz drugi w tym samym roku, w dosc krotkim odstepie czasu i na dosc dlugi okres, bo az kilku miesiecy.
Zostalam wtedy zaprowadzona do specjalnego pomieszczenia, gdzie siedzialo juz kilka innych osob i czekalo na swoja kolej na rozmowe z urzednikiem. Znajdowaly sie tam dwa pokoje do takich przesluchan (jak w amerykanskich filmach) oraz wysoka lada, za ktora siedzialo dwoch urzednikow i rowniez rozmawialo z osobami wjezdzajacymi na teren Stanow. Za kilka minut zostalam poproszona (swoja droga zajelo mi chwile, zeby zorientowac sie, ze to dziwne imie, ktore wymawiali, to moje imie) do jednego z urzednikow siedzacych za lada. Zadano mi dokladnie te same pytania, co podczas pierwszej kontroli. Nastepnie poproszono mnie i przyprowadzenie mojego bagazu rejestrowanego, otworzylam go, a urzednik w bialych rekawiczkach sprawdzil pobieznie, czy nie ma tam niedozwolonych przedmiotow. I to wszystko. Trwalo to dosc dlugo, bo az godzine (trzeba bylo poczekac w kolejce). Na szczescie obylo sie bez zadnych specjalnych komplikacji.
Ciekawostka: na lotnisku Detroit Metropolitan Airport, na ktorym ladowalam juz dwa razy, jednym z urzednikow jest Polak. Na jego tabliczce z nazwiskiem widnieje napis ROG. Wlasciwie to nawet wyglada jak Polak :)
Ciekawostka: na lotnisku Detroit Metropolitan Airport, na ktorym ladowalam juz dwa razy, jednym z urzednikow jest Polak. Na jego tabliczce z nazwiskiem widnieje napis ROG. Wlasciwie to nawet wyglada jak Polak :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz