czwartek, 23 lipca 2015

"Obcokrajowcom alkoholu nie sprzedajemy!", czyli dziwna polityka Walmartu

W zeszlym tygodniu do Stanow przyjechaly moje kolezanki z Polski. Oczywiscie nie moglo obyc sie bez imprezy powitalnej. Wraz z chlopakiem wybralismy sie wiec do supermarketu Walmart (duza, znana sieciowka, porownac ja mozna do naszej Biedronki) po cos do jedzenia i picia. Ja juz z daleka wypatrzylam sliczne, rozowe koktajle o cytrusowym smaku ("Biore!"), chwycilam szesciopaka pod pache i, szczesliwa, ruszylam do kasy.

Niestety, nie bylo mi dane ich wypic. Pani kasjerka, po rzuceniu okiem na moj polski dowod osobisty stwierdzila, ze nie sprzeda mi alkoholu, poniewaz NIE JESTEM OBYWATELKA STANOW ZJEDNOCZONYCH. 
Postawilam oczy w slup. Chlopak tez. Spytalam uprzejmie pania kasjerke, czy sie przypadkiem nie przeslyszalam. Nie ma bowiem w Stanach takiego prawa, ktore stanowi, ze nie mozna sprzedac alkoholu obywatelowi innego kraju. Takie cos po prostu nie istnieje. Chlopak dzielnie stanal po mojej stronie, tlumaczac pani kasjerce, ze w samochodzie mam paszport, w ktorym wszystko jest napisane po angielsku, mozemy szybko po niego skoczyc i pokazac. 
NIE. TAKA JEST POLITYKA WALMARTU - NIE SPRZEDAMY I JUZ.
Zagotowalo sie we mnie. Zwlaszcza, ze w tym samym sklepie robilam alkoholowe zakupy od 2012 roku i nigdy nie bylo z tym najmniejszego problemu. 
NADAL NIE, TAKA JEST POLITYKA SKLEPU.
Zdenerwowalam sie na powaznie. Stwierdzilam, ze jest to naruszenie moich praw i dyskryminacja jako obywatelki innego panstwa. Poprosilam pania kasjerke o rozmowe z jej kierownikiem. (Swoja droga, pani byla widocznie zaskoczona taka bojowa postawa ze strony nie-Amerykanki).
To juz nawet nie chodzilo o te sliczne rozowe koktajle, tylko o sprawiedliwosc. 
Niestety, rozmowy z kierownikiem nie doczekalismy sie, bo podobno akurat byla zajeta, a my sie spieszylismy. Pojechalismy do supermarketu Meijer, ktory byl niedaleko, i tam nie mialam zadnych problemow z kupnem alkoholu (niestety, nie mieli tam tych rozowych koktajli). 

Nie wiem, dlaczego w tym roku Walmart wprowadzil takie ograniczenie. W internecie nie znalazlam o tym informacji, dlatego domyslam sie, ze regula ta dotyczy tylko marketu w tym jednym miescie w Ohio. Byc moze spowodowane jest to to tym, ze pracownicy Walmartu nie sa odpowiednio wyszkoleni i nie wiedza, czy dowod tozsamosci przedstawiony przez klienta jest prawdziwy czy nie i byc moze mieli problemy z tego powodu w zeszlym roku. Ale przeciez wszystkie paszporty sa w wersji rowniez angielskiej, dlatego nie rozumiem takiej polityki Walmartu. Napisalam juz do nich stosownego maila, zobaczymy, czy odpisza. 
Niemniej jednak moja noga w Walmarcie juz nigdy wiecej nie postanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz